O szczegółowych zmianach i dodatkowych pieniądzach dla ochrony zdrowia ministra Izabela Leszczyna mówiła podczas konferencji prasowej. Jak wyjaśniła, środki będą przekazywane w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Kwota dodatkowej dotacji, która została zatwierdzona - ok. 18 mld zł - to efekt zatwierdzenia trzeciego wariantu rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) w sprawie zmian w finansowaniu świadczeń opieki zdrowotnej, w związku ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia zasadniczego pracowników ochrony zdrowia. Jest ona przygotowywana co roku przed lipcem, właśnie ze względu na termin wejścia w życie podwyżek. - Chcemy ten strumień finansowania skierować w taki sposób, żeby finansować nie tylko podwyżki płac pracowników medycznych, ale przede wszystkim - żeby rosnące finansowanie systemu ochrony zdrowia przekładało się na większą dostępność, na świadczenia medyczne i na coraz wyższą jakość opieki medycznej - zaznaczyła ministra Leszczyna podczas konferencji. 

Wymieniła również priorytetowe obszary finansowania, które mają zyskać na dodatkowych środkach. Wśród nich znalazła się m.in. opieka psychiatryczna dzieci i młodzieży. W planach resortu zdrowia jest stworzenie systemu na wzór obecnie funkcjonujących Centrów Zdrowia Psychicznego, które zapewniałoby potrzebującym młodym osobom szybki kontakt z psychologiem. Świadczenia mają być w przyszłości łatwo dostępne dla każdego rodzica, który poszukuje pomocy dla swojego dziecka. Środki mają wesprzeć także: terapie leczenia uzależnień, opiekę długoterminową, opiekę paliatywną i hospicyjną dla dzieci, domową opiekę pielęgniarską, szpitalne oddziały ratunkowe i izby przyjęć oraz tzw. medycynę szkolną. Z kolei wyższe oceny świadczeń zostaną ujęte zwłaszcza w ginekologii, neurologii i rehabilitacji. W pierwszym wypadku wzrosty mają wynieść ok. 20 proc., w pozostałych - 15 proc. 

 

Pieniądze "na wszystko", podwyżki dla niektórych? 

Jeszcze przed konferencją prasową odbyło się spotkanie przedstawicieli zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP) z przedstawicielami związków zawodowych i samorządów pracowników ochrony zdrowia. Waldemar Malinowski, prezes OZPSP, podkreślał na nim, że bez dotacji z budżetu nie da się sfinansować podwyżek w ochronie zdrowia w taki sposób, by nie ucierpieli na tym pacjenci. Zaznaczył przy tym, że istotna będzie nie tylko sama kwota, ale też sposób, w jaki pieniądze zostaną podzielone między szpitale. Według wyliczeń OZPSP, na zrealizowanie podwyżek dla pracowników etatowych i kontraktowych w drugim półroczu br. szpitale potrzebować będą 8,5-9 mld zł (w skali roku dwa razy więcej). Z kolei AOTMiT szacowało, że środki potrzebne na podwyżki (ale tylko z uwzględnieniem pracowników na umowach o pracę) to połowa tej kwoty. Z kolei ostatecznie przyjęty wariant rekomendacji przewiduje, że wskazana kwota 18 mld zł ma zrekompensować wiele, np. ceny inflacji. Te szacunki eksperci przyjmują z niepokojem. 

- Wygląda na to, że jest niedobrze. W te 18 miliardów włożono bardzo dużo elementów. Poza tym z tego co widać na razie, jest to rekomendacja dotycząca tylko wynagrodzeń etatowych. O medykach na kontraktach na razie nic nie wiemy. Szpitale powiatowe szacowały 18 mld zł na podwyżki i o takiej kwocie mówi MZ. Tylko proszę zobaczyć, że 300 mln z tej kwoty przeznaczono na nadwykonania z zeszłego roku, tzw. premię za przekroczenie ryczałtu. Następnie 756 mln zł przeznaczono na nadwykonania w chemioterapii i programach lekowych. To są środki, które idą głównie na preparaty, a nie na pracę. Czyli brakuje już miliarda - wylicza dr Maciej Sokołowski, wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej STOMOZ. 

Jak podkreśla ekspert, w wielu pozycjach mówi się o zwiększeniu limitów, co wiąże się z tym, że trzeba zrealizować dodatkowe świadczenia, żeby dostać pieniądze. Dołożono też zmiany, które wynikają z nowej taryfikacji świadczeń, czyli doliczono do wskazanych 18 mld zł rzeczy, które wynikały z przeliczenia taryfikacji, a więc nie z podwyżek, tylko z faktycznego przeliczenia stawek. - Doliczono zatem do tych 18 mld rzeczy, które i tak trzeba byłoby sfinansować. Ta kwota zawiera też pokrycie kosztów inflacji, chociażby cen energii. To tak jakby dziecko przyszło do rodziców i powiedziało, że potrzebuje 300 zł na dżinsy. I rodzice by mu dali te 300 zł, ale powiedzieli „idź jeszcze do sklepu i kup za to chleb, masło i pomidory - wyjaśnia dr Sokołowski. 

Ekspert podkreśla też, że ministerstwo wyznaczyło termin konferencji, wiedząc, że dziś powiaty spotykają się ze związkami zawodowymi. - Tak to było zgrane, że konferencja MZ odbyła się po spotkaniu szpitali powiatowych, a rekomendacja pojawiła się już po konferencji, czyli tak, żeby na spotkaniu zorganizowanym przez szpitale powiatowe nie były jeszcze znane szczegóły wycen - komentuje. 

Dr Filip Nowak, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, wyjaśnił że w praktyce przyznanie dodatkowych środków oznacza, że do końca lipca br. ryczałty zostaną ponownie przeliczone, a każdy świadczeniodawca do końca tego miesiąca uzyska nową stawkę. Następnie konieczne będzie podpisanie ok. 35 tys. aneksów z podmiotami ochrony zdrowia, które muszą zostać zatwierdzone przez obie strony. Wówczas w sierpniu będą możliwe pierwsze wypłaty związane z przekroczeniem ryczałtów systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ). Jak zaznaczył dr Nowak, premia za spełnienie tego warunku (a więc udzielenie większej ilości świadczeń) wiąże się z wzrostem finansowania podmiotu w przyszłym roku oraz 300 mln zł premii, która ma zostać wypłacona dość szybko. Z danych NFZ wynika, że uzyska ją ok. 27 proc. podmiotów ochrony zdrowia, z czego 249 to szpitale powiatowe I i II poziomu, wskazywane jako placówki "pierwszego kontaktu" dla pacjentów. 

Czytaj również: Sokołowski: Nie wiadomo, czy podwyżki będą dla wszystkich medyków

Spór wokół ustawy się nie kończy 

Kwestia ustawy wprowadzającej podwyżki dla ochrony zdrowia co roku w lipcu wzbudza generalnie emocje i kontrowersje od dłuższego czasu. Związek Powiatów Polskich w stanowisku podjętym w czasie XXXII Zgromadzenia Ogólnego Związku Powiatów Polskich zaznaczył, że konieczne jest niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad zmianą zasad kształtowania wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia. - Osoby wykonujące zawody medyczne powinny być godziwie wynagradzane, ale nie oznacza to, że poziom ich wynagrodzeń powinien być kształtowany w oderwaniu od realiów gospodarczych naszego kraju, a tak się obecnie dzieje - podkreślono. 

ZPP zaznacza, że ich zdaniem błędem jest m.in. to, że nie ustalono do tej pory górnej granicy wynagrodzenia lekarzy, co powoduje, że sytuacja wymyka się spod kontroli. - Z uwagi na brak wystarczającej liczby lekarzy podmioty lecznicze zmuszone są zapłacić każdą stawkę, aby zatrzymać u siebie lekarzy. Dyrektorzy szpitali często są wręcz szantażowani groźbą odejścia całych zespołów, jeżeli wygórowane żądania płacowe nie zostaną spełnione. Zdajemy sobie sprawę, że zawód lekarza wymaga ukończenia wymagających studiów oraz poświęcenia kilku lat na zdobycie specjalizacji. Nie uzasadnia to jednak tolerowania sytuacji, w której ze środków publicznych comiesięcznie wypłacane są wynagrodzenia rzędu 70-80 tys. zł i więcej - oceniono w stanowisku. 

Z drugiej strony, narracji dotyczącej zbyt wysokich wynagrodzeń dla lekarzy sprzeciwia się m.in. Porozumienie Rezydentów OZZL. Eksperci związku podkreślili, że powszechna narracja, wskazująca, że pensje dla personelu medycznego pochłaniają ok. 80 proc. budżetów szpitali, jest fałszywa. Z raportu przygotowanego przez związek, w którym pozyskano dane łącznie z 321 placówek, wynika, iż w 2024 r. na wynagrodzenia przeznaczane jest średnio 55 proc. budżetu placówek, co nie odbiega znacząco od średniej w innych państwach. Jedynie siedem zapytanych szpitali deklaruje, że wypłaty to ponad 80 proc. ich wszystkich dostępnych środków. 

- Można zaobserwować, że szpitale powiatowe kierują większą część budżetu na wynagrodzenia medyków niż wojewódzkie lub uniwersyteckie. Mimo to udział wynagrodzeń lekarzy w wynagrodzeniach całego personelu pozostaje zbliżony i oscyluje w okolicach 42 proc. Szpitale powiatowe kierują mniejszą część środków na wynagrodzenia lekarzy etatowych niż pozostałych lekarzy, natomiast szpitale uniwersyteckie odwrotnie - większość środków wydają na lekarzy etatowych. Spośród tych trzech grup szpitali, szpitale uniwersyteckie w największym stopniu opierają się na rezydentach - wyliczyli w raporcie eksperci PZ.