Branża asekuracyjna uregulowana jest drobiazgowo, a od lat regulacji tylko przybywa. Pomysły objęcia jej deregulacją wydają się więc logiczne. Niektóre z nich zostały przedstawione przez zespół SprawdzaMY Rafała Brzoski.
Czytaj także: Deregulacja RODO, czyli z dużej chmury mały deszcz
Nadregulacja w ubezpieczeniach
- Obecny poziom regulacji – choć zapewnia bezpieczeństwo – coraz częściej staje się ciężarem, szczególnie dla firm wdrażających nowe produkty, inwestujących w cyfryzację czy szukających większej elastyczności w relacji z klientami - mówi Teresa Gawrylczyk, kierownik Zespołu Produktów w Saltus Ubezpieczenia.
Zdaniem Pawła Stykowskiego, radcy prawnego (Studio Prawnicze Paweł Stykowski, Kancelaria Radcy Prawnego), branża jest przeregulowana i część obowiązków nie wnosi żadnej wartości dodanej, a tylko przysparza ubezpieczycielom kosztów i pracy. To z kolei musi się przełożyć na składkę i konkurencyjność.
Zachowania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa nikt jednak nie kwestionuje.
- Chcę zaznaczyć, że nie chodzi jednak o to, by rozmontować filary nadzoru. Trudno zaprzeczyć, że sektor ubezpieczeń musi pozostać stabilny, odporny na nadużycia i przejrzysty dla klientów. Ramy wyznaczone przez unijne dyrektywy, takie jak Solvency II czy IDD, spełniają tu istotną funkcję. Jednak z drugiej strony – wielu przedstawicieli rynku nie ma wątpliwości: jesteśmy bardziej przeregulowani niż niedoregulowani – podkreśla Teresa Gawrylczyk.
W jej ocenie deregulacja, jeśli ma się wydarzyć, powinna być dobrze zaplanowana i dotyczyć tych obszarów, gdzie formalności zaczynają przesłaniać sens. Mowa tu np. o uproszczeniu procedur notyfikacyjnych, ograniczeniu zbędnych obowiązków dokumentacyjnych przy zmianach produktowych, czy skróceniu ścieżki zatwierdzania innowacji. To zmiany, które realnie mogą zwiększyć tempo reagowania zakładów ubezpieczeń na potrzeby klientów i rozwój technologii.
Ubezpieczyciele włączyli się w prace nad deregulacją. - Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) opowiada się za zrównoważonym podejściem do deregulacji, które uwzględnia potrzeby rynku ubezpieczeniowego, zapewniając jednocześnie odpowiednią ochronę konsumentów i stabilność sektora finansowego. W tym zakresie PIU współpracuje także z zespołem Rafała Brzoski, którego prace koncentrują się na identyfikowaniu i eliminowaniu barier prawnych oraz administracyjnych utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce – podaje Artur Dziekański, rzecznik prasowy PIU.
Czytaj także komentarz praktyczny w LEX: Rogoziński Dawid, Finansowanie ubezpieczeń w ramach udzielonego kredytu z uwzględnieniem regulacji prawa ochrony konsumentów>
Są dyrektywy, ale też pole do interpretacji
Jak zauważa Paweł Stykowski, problem w tym, że zdecydowana większość regulacji dotyczących sektora ubezpieczeniowego jest zawarta w unijnych aktach prawnych (dyrektywy Solvency II oraz IDD), więc na poziomie krajowym niewiele da się zderegulować.
- Wdrożenie dyrektyw unijnych w Polsce nastąpiło z niewielkim gold-platingiem, czyli dodaniem przepisów ponad to, co wymaga dyrektywa i tylko w tym zakresie możliwa jest lokalna deregulacja – mówi Paweł Stykowski.
Pojawił się na przykład pomysł, aby umożliwić ubezpieczycielom wysyłanie klientom obowiązkowych listów rocznicowych w ubezpieczeniach obowiązkowych w formie elektronicznej (za zgodą klienta) zamiast obecnej papierowej.
- Dyrektywy i implementujące je w Polsce ustawy w wielu obszarach są dość ogólne i celowo pozostawiają miejsce do interpretacji. Tak jest na przykład w odniesieniu do sposobu przeprowadzania analizy potrzeb ubezpieczeniowych klienta oraz doboru dla niego najlepszego produktu. To oznacza, że krajowy regulator ma pewne pole manewru co do ich rozumienia – może wymagać mniej lub bardziej rygorystycznych praktyk w tym obszarze - mówi mec. Stykowski. - To chyba najprostszy sposób, żeby choć w niewielkim stopniu ograniczyć obowiązki zakładów ubezpieczeń i pośredników ubezpieczeniowych. Obecnie toczą się w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego prace nad rekomendacją dotyczącą dystrybucji ubezpieczeń. Komisja zadecyduje, jak zostaną sprecyzowane jej oczekiwania wobec rynku w kontekście realizacji przepisów ustawy - dodaje.
Czytaj także artykuł w LEX: Krupa Tomasz, Nadzwyczajny środek nadzorczy Komisji Nadzoru Finansowego stosowany do zagranicznych zakładów ubezpieczeń w Unii Europejskiej działających w Polsce w ramach swobody świadczenia usług>
Propozycje deregulacyjne
Jak tłumaczy Artur Dziekański, zmiany deregulacyjne w obszarze ubezpieczeń możemy podzielić na te proste do przeprowadzenia, skutkujące szybkim zmniejszeniem obciążeń administracyjnych i kosztów oraz zmiany nieco trudniejsze do przeprowadzenia, z którymi wiążą się „zyski” bardziej ogólne, związane z rozwojem całego rynku bądź poszczególnych jego gałęzi.
Wśród prostych zmian najwięcej propozycji dotyczy digitalizacji i ograniczenia wykorzystywania dokumentów papierowych. Prawo często zmusza zakłady ubezpieczeń do wysyłania klientom listów poleconych, co generuje przy masowej skali działalności istotne koszty i stanowi wyzwanie organizacyjne.
- Często klient wprawdzie może wyrazić zgodę na korespondencję elektroniczną, ale jest to obwarowane trudnymi do uzasadnienia warunkami. Przykładowo zakład ubezpieczeń musi wysłać listem poleconym informację o ubezpieczeniu na kolejny okres ubezpieczenia obowiązkowego, no chyba że klient wyrazi zgodę na komunikację elektroniczną, ale tylko w momencie zawarcia umowy. Jeżeli takiej zgody klient nie dał przy zawieraniu umowy albo agent ubezpieczeniowy zapomniał o nią poprosić, korespondencja musi być papierowa – mówi Artur Dziekański.
Czytaj także komentarz praktyczny w LEX: Bujalski Rafał, Nowe prawo o zakładach ubezpieczeń i reasekuracji [projekt UE]>
Cena promocyjna: 139.29 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł
Podobny problem dotyczy rozpatrywania reklamacji. Prawo co do zasady wymaga rozpatrzenia jej na piśmie, nawet jeżeli klient przysłał reklamację e-mailem i odpowiedzi oczekuje w takiej samej formie. Tymczasem ustawa stanowi wyraźnie, że zakład ubezpieczeń może udzielić odpowiedzi pocztą elektroniczną tylko wówczas, gdy klient złoży w tym zakresie wniosek.
- Bardzo często klienci są niezadowoleni, że zakład ubezpieczeń zmusza ich do wizyty na poczcie i odebrania listu poleconego. Proponujemy odwrócenie tej zasady: udzielamy odpowiedzi na reklamację w takiej samej formie, w jakiej ona została złożona, no chyba, że klient zażądał odpowiedzi na piśmie. Treść tej propozycji deregulacyjnej została uzgodniona pomiędzy Polską Izbą Ubezpieczeń a rzecznikiem finansowym – mówi Artur Dziekański.
Trudności dostarcza też „mokry podpis”, czyli wymógł składania oświadczeń na piśmie. Występuje chociażby w niektórych sytuacjach związanych z ubezpieczeniami na życie z elementem inwestycyjnym.
- Analogicznie zwrotem „na piśmie” posługuje się kodeks cywilny w zakresie oświadczenia ubezpieczyciela o przyznaniu lub odmowie świadczenia oraz ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych: w kontekście informacji o odszkodowaniu, które przysługuje w innej wysokości niż określona w zgłoszonym roszczeniu. Przykładów „mokrego podpisu” jest więcej. W niektórych sytuacjach ustawy posługując się zwrotem „na piśmie” utrudniają zawieranie umów – podaje Artur Dziekański.
Szybko można także usunąć wątpliwości w zakresie gromadzenia w bazie Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG) numeru PESEL.
- Jeżeli w bazie UFG osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, która spowodowała liczne szkody powiązana jest tylko z numerem REGON, zakład ubezpieczeń oceniający ryzyko zawarcia kolejnej umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC nie będzie świadomy, że ma do czynienia ze „szkodowym” klientem, o ile przy zawieraniu kolejnej umowy posłuży się on nie numerem REGON, a PESEL. W ten sposób na tego klienta siłą rzeczy złożą się pozostali kierowcy – tłumaczy Artur Dziekański.
Czytaj także artykuł w LEX: Marszelewski Michał, Piątkowski Patryk, Wpływ dyrektywy w sprawie dystrybucji ubezpieczeń na krajowy rynek pośrednictwa ubezpieczeniowego. Zagadnienia wybrane>
Niektóre rozwiązania wymagają rewolucji
Do drugiej grupy propozycji legislacyjnych przesłanych do zespołu Rafała Brzoski należą zmiany trudniejsze do przeprowadzenia i przynoszące korzyści bardziej ogólne, rozwijające rynek i jego poszczególne segmenty.
- W szczególności prawo nie przewiduje ulg podatkowych dla klientów zawierających umowy ubezpieczenia na życie. Wielu obywateli nadal nie posiada wystarczającej ochrony finansowej na wypadek poważnych zdarzeń życiowych, takich jak choroba, trwała niezdolność do pracy czy śmierć – wskazuje Artur Dziekański.
Ubezpieczyciele uważają, że wprowadzenie ulgi podatkowej pozwoliłoby na rozwój ubezpieczeń na życie i zmniejszyło lukę w ochronie ubezpieczeniowej.
Inna propozycja z drugiej grupy dotyczy gwarancji ubezpieczeniowych w zamówieniach publicznych. Rozwój tego segmentu rynku jest utrudniony ze względu na wymagania inwestorów publicznych dotyczące wydłużonych okresów zabezpieczeń. W szczególności dotyczy to Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która wydłuża premiowany dodatkowo okres gwarancji jakości z 10 do 15 lat. Tymczasem rynek reasekuracyjny oferuje standardowo ochronę reasekuracyjną na okresy siedmioletnie.
- Już zapewnienie ochrony reasekuracyjnej na okresy 10-letnie, które są coraz częściej żądane przez beneficjentów sektora publicznego, wymaga od zakładów indywidualnych negocjacji z reasekuratorami – uważa Polska Izba Ubezpieczeń.
Zobacz także wzór dokumentu w LEX: Formularz gwarancji ubezpieczeniowej>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.